piątek, 13 czerwca 2014

czasem lepiej się nie zastanawiać

I znów mieliśmy dłuugą przerwę w pisaniu.
Dopadły nas choróbska i skubane nie chciały odpuścić, w zasadzie jeszcze trzymają.

Już nie chodzi tylko o Wiki, rozłożyło wszystkich po kolei.

Najbardziej ucierpiał portfel [jak zwykle przy prawie codziennych wizytach w aptece].

Trafiliśmy na taką doktórkę, która za wszelką cenę chciała wyleczyć Wiki syropkami. W sumie trwało to ponad 2 miesiące a ostatnio było beznadziejnie. Doprowadzona do ostateczności zażądałam od niej pokrycia kosztów tych syropów, bo choć faktycznie pomagały [co prawda na kilka dni ale jednak] to kosztowały majątek.

Niestety nie mogę wybrać opcji ''tańszych zamienników'', my musimy szukać takich bez białego cukru-a więc najczęściej droższych. Właśnie tak jej powiedziałam i spytałam, czy zarabia dość by zapłacić za swoje ''widzimisię'' około 1000zł miesięcznie [oczywiście to lekka przesada-1000 wydałam w 2 miesiące].

Po moim, jak to określiła doktórka, bezpodstawnym wybuchu, wreszcie dostałyśmy antybiotyk. Okazało się, że można dziecko wyleczyć szybko, tanio i skutecznie.

Później rozłożyło Daniela a na końcu mnie. No jakżeby inaczej, no i oczywiście pilnowałam ich a o swoich lekach to już nie pamiętałam. Teraz muszę odcierpieć :(

Do czego zmierzam?
Cały czas jak ognia unikałam antybiotyku dla małej. Ale też nie było większej potrzeby by go stosować. Kiedy Wiki zaczęła chodzić do przedszkola, wszystko się zmieniło: więcej dzieci, więcej różnych bakcyli.

Obawiałam się, że tak jak u mnie, obniży się jej odporność, ale nie jest tak źle. Z jednej strony, co jakiś czas przywlecze coś z przedszkola a z drugiej: bawiła się w zimnej wodzie [oczywiście cała mokra], napiła się z miski dla psów [do kubka było za daleko], wytarzała się z psiakami i jadła kanapkę z piaskownicy, i co? i nic. Skoro taka mieszanka wybuchowa nie powaliła jej do łóżka, mogę chyba stwierdzić, że odporność ma jak ten przysłowiowy koń.

Czasem warto zawalczyć o antybiotyk. Nie męczyć dziecka ani siebie...właśnie, idę po własną baterię [tak nazywamy zestaw leków] ...od rana tyle roboty w ogrodzie a ja mam teraz leżeć a później się zarobić?? Co to, to nie ;)