środa, 26 sierpnia 2015

nie ma to jak zmiany

Podobno dzieci autystyczne nie lubią zmian. Moja Wika jest całkowitym przeciwieństwem tego stwierdzenia. Dziś nie piszę, dziś pokarzę:

- budowa i kostka [ekipa budowlańców a Wiktorii wszędzie pełno, wszystko musi sprawdzić sama: czy ściany prosto, czy dość piachu...tak jej zostało. Po roku sprawdzała nawet to czy tata dobrze kostkę położył]:

- stary wygląd własnego pokoju kontra nowy [nowe biurko, nowe łóżko, półka robiona przez tatę - ze starego jak dotąd został tylko kolor...ale to tylko do następnego remontu/przestawiania]:

- na nowej kanapie śpi się tak samo fajnie jak na starej...a nowa ma bonus w postaci fotela [nie dała się zdjąć - spała tak pół godziny :)]

-malowanie salonu [od tamtego czasu wiemy, że czasem w trakcie remontu/przemeblowania trzeba Wikę podrzucić babci bo nic nie da zrobić, wszystkiego musi spróbować-tu szlifuje a później malowała]:

- matka co masz w tej szafie? [kiedy Daniel dorabiał półki i wyjął je, żeby wszystko powymierzać - wlazła do środka - ależ miała frajdę]:

Może faktycznie większość małych autystyków lubi uporządkowany świat bez zmian. Nasza Wiki do nich nie należy...miesiąc bez żadnych zmian to miesiąc stracony.

zdjęcia pochodzą z z naszych prywatnych zbiorów,
wykorzystanie ich w jakimkolwiek celu będę uznawała za kradzież,
nie wyrażam zgody na kopiowanie, zapisywanie czy wykorzystanie zdjęć, czy tekstu w jakimkolwiek celu,
zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych [Dz.U.1997nr133poz.883] oraz ustawą o ochronie własności intelektualnej [Dz.U.1994nr24poz.83].

środa, 19 sierpnia 2015

ale jak to? czekolada, budyń i tort bez cukru i mleka?

Sprawa wygląda tak, że bardzo często jak mam coś do załatwienia to lecę z małą. Nie ma co kombinować skoro Wika nauczyła się, że czasem MUSI być grzeczna. Równie często w jakichś urzędach czy instytucjach, nawet w sklepach, częstują mi dzieciątko cukierkami. Mała wie o co chodzi i nawet ręki nie wyciąga, a na moje hasło, że słodyczy nie może ludziom rzednie mina. Ale jak? Nie dać dziecku cukierka?

Kiedy wprowadzaliśmy dietę byłam przerażona jak to będzie. Moje pierwsze reakcje były takie jak tych ludzi. Z częścią rodziny [tą rzadziej widywaną] wciąż mam problem, bo mała od nich chętnie weźmie batonik czy czekoladę. Ci których widujemy co dzień czy co tydzień już nauczyli się co wolno a co nie...choć każdemu przyszło to z trudem.

Dziś nie mam już żadnego problemu ze słodyczami. Mała jest na tyle odtruta [pisałam wcześniej o wynikach poziomu pierwiastków], że jak czasem śmignie jedno toffifee to już nie panikuję. Traktujemy to jako coś w rodzaju szczepionki bo przecież jak pójdzie do szkoły to nie będę za nią chodzić krok w krok i pilnować żeby czegoś nie zjadła.

A pomijając wszystko inne mamy naprawdę wspaniałego pana Piotra. Pan Piotr ma hurtownię, ma też nieobliczalną klientkę [czyli mnie] ,która swego czasu obdzwoniła pół Europy, żeby poznać dokładny skład i pochodzenie każdego półproduktu [na opakowaniach jest informacja o kraju pochodzenia...więc dotarłam prawie do każdego producenta składników]. W każdym razie, właśnie w tej chwili mała siedzi w swoim pokoju, nie wiem co robi bo zamknęła drzwi. Jest w miarę cicho czyli mebli nie przestawia ani nie demoluje. To niech sobie siedzi, każdy potrzebuje czasem pobyć sam ze sobą. A więc siedzi w tym pokoju i zajada się czekoladą truskawkową [bananowa się skończyła].

Tak czekoladą i żelkami!!! nasz pan Piotr od niedawna ma u siebie czekoladę i budyń...znaczy my to nazywamy budyniem bo fachowo to deser sojowy [zwykłe budynie mogą popełnić harakiri]. Mała obraziła się trochę na mnie bo budyń wczoraj się skończył, ale jutro odbieramy paczkę z nową partią więc może i obraza minie.


Taka dieta, początkowo najbardziej dobijała kiedy zbliżały się urodziny małej. Jak do cholery wytłumaczyć dziecku, że jej tort urodzinowy nie jest dla niej tylko dla gości?...a ty mała masz deserek i paluszki.


 No dobra jedno i drugie lubi, ale dajcie spokój, nie zjeść własnego tortu urodzinowego? Ok, deser uwielbia, można go zapodać no właśnie jako deser, jak są urodziny to dla solenizantki tort być musi.

Normalnie czułam się jak jakaś wredna jędza a nie matka. Ale i na to znalazłam sposób. Co prawda tort w moim wykonaniu wyglądał jakby musiał przetrzymać huragan, trzęsienie ziemi i Bóg wie co jeszcze ale jak się ma pana Piotra i jego hurtownię to wystarczy tylko znaleźć dobrego cukiernika.

Szukałam pół roku!!!! Kiedy słyszeli, że nie wolno dodać zwykłego mleka rezygnowali natychmiast ale znalazła się wreszcie osoba na tyle odważna, by podjąć ryzyko. Może dlatego piszę o tym torcie pół roku po urodzinach :) A torcik wyglądał tak:


Pomijając te wszystkie ozdobniki [które i tak są za słodkie by je zjeść] miałam wreszcie torcik dla małej. Ten z konikiem jest dla nielubiących naszej diety a ten z tęczą był prawie w całości [pomijając kakao DecoMoreno] z produktów od pana Piotra. Okazało się, że ta mniejsza część, na którą część gości dziwnie patrzyła, właśnie ta część zniknęła szybciej bo mimo wszystko każdy chciał spróbować i po chwili wyciągał rękę z talerzem po dokładkę. W sumie wyszedł tak szybko, że nie zdążyłam sfotografować jak wyglądało samo ciasto...ale to chyba pozytywny objaw. Nawet mój Daniel, który tortów [delikatnie mówią] nie lubi, nawet on wziął drugi kawałek.

Torcik był śmietankowo-migdałowo-waniliowo-czekoladowy. Zamówiliśmy wtedy: ''mleko'' migdałowe o smaku waniliowym, śmietankę migdałową,cukier waniliowy i trzcinowy i oczywiście ''mleko'' kokosowe:


Dwie ostatnie rzeczy nie były żadną nowością, bo zamawiamy je co miesiąc.
Wiem, wiem, już coś wspominałam o tym torcie ale jakoś tak wyszło, że nie dodałam zdjęć.
W każdym razie, zbliżają się kolejne urodziny i znów Mała będzie mogła zajadać się tortem :) Ciekawe co tym razem będzie chciała za ozdobę...wtedy był kucyk Pinkie Pie [bardzo pozytywnie zakręcona istotka]. Tym razem do ulubionych należą: seria ''było sobie...'' i ''w 80 dni dookoła świata z Willym Foggiem'' [ta wersja ze zwierzakami].

Aż się boję, co tym razem wybierze :) 
Choć wiem, że nie ważne jak będzie wyglądało - będzie pysznie :)

zdjęcia mają podane źródło bądź pochodzą z z naszych prywatnych zbiorów,
wykorzystanie ich w jakimkolwiek celu będę uznawała za kradzież,
nie wyrażam zgody na kopiowanie, zapisywanie czy wykorzystanie zdjęć, czy tekstu w jakimkolwiek celu,
zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych [Dz.U.1997nr133poz.883] oraz ustawą o ochronie własności intelektualnej [Dz.U.1994nr24poz.83].