Oczywiście nie mogę nie wspomnieć o kalendarzu, w którym było pełno ''cudeniek'' do ozdabiania...prawie wszystkie zostały pomalowane a część znalazła nowych właścicieli w wigilię...to już taka nasza tradycja, że Wika robi prezenty dla dorosłych...bo wiadomo, dorośli nie są aż tak grzeczni żeby być pewnym prezentów od Mikołaja :p
Mała miała dużo frajdy w trakcie pracy i wręczania. Już od Mikołajek była jak nakręcona. Dzieciak nie do opanowania, na szczęście w pozytywnym tego słowa znaczeniu.
Pomijając zarazę przyniesioną kilka razy z przedszkola...dzieciak wręcz kipiał energią.
- wspomniany kalendarz i mikołajki w domu:
- objazdy miasta z babcią autem i z nami na sankach...czyli coroczne podziwianie dekoracji świątecznych:
- wigilia miejska:
- wigilia w przedszkolu:
- wigilia w domu:
- pierwsze listy:
- wigilia na warsztatach terapeutycznych:
Ale nie to było najbardziej emocjonujące...moje dziecko z przyjemnością poznaje nowe smaki !!!
W menu znalazły się:
- truskawki,
- jabłka,
- brzoskwinie i morele,
- 5 rodzajów pasztetu [do tej pory był tylko jeden a każda próba wprowadzenia nowego smaku kończyła się wojną],
- sałatka, galareta i każdy rodzaj mięsa,
a najlepsze w tym wszystkim, że sama podbiera żeby posmakować !!!
już nie ma ''nie lubię bo nie'' teraz jest ''nie lubię bo posmakowałam i nie było dobre''
coś pięknego u dziecka, które z racji choroby broni się przed nowościami...a raczej broniło
Niestety mowa nadal leży i kwiczy ale nie tracimy nadziei, szczególnie, że pojawiają się przebłyski :)
Niestety mowa nadal leży i kwiczy ale nie tracimy nadziei, szczególnie, że pojawiają się przebłyski :)
zdjęcia pochodzą z z naszych prywatnych zbiorów,
wykorzystanie ich w jakimkolwiek celu będę uznawała za kradzież,
nie wyrażam zgody na kopiowanie, zapisywanie czy wykorzystanie zdjęć, czy tekstu w jakimkolwiek celu,
zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych [Dz.U.1997nr133poz.883] oraz ustawą o ochronie własności intelektualnej [Dz.U.1994nr24poz.83].
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz