Co więc mogę powiedzieć o mijającym roku?
Z całą pewnością obfitował w wielkie wojny i małe potyczki na polu biurokracji.
Prawie z każdej wychodziliśmy zwycięsko, a jeśli coś nie wyszło - był rewanż :)
Niestety w naszym kraju, to co w innych jest oczywistością, u nas trzeba o to walczyć.
Wiedzę należy mieć większą niż cała armia prawników, ale to się opłaca. Dziecku się opłaca.
Co do dziecka.
Z całą pewnością mogę stwierdzić, że intensywna terapia przynosi niespodziewane efekty. Mała uczy się bardzo szybko, zapamiętuje nowe umiejętności i coraz lepiej wykorzystuje je w życiu. W ciągu tego roku moja córcia zmieniła się diametralnie.
Z cichej, spokojnej laleczki zrobił się ciekawski brój, którego wszędzie jest pełno.
Ma własne zdanie i zachcianki, no i potrafi je wywalczyć.
Z nieporadnej małej istotki zmieniła się w rozgarniętą (jak na swój wiek i choróbsko) panienkę.
Kiedyś stroniła od dzieci, dziś coraz chętniej włącza się do wspólnej zabawy.
Mała potrafi skupić się na tyle by można było z nią w coś zagrać.
Na gwiazdkę dostała 3 gry,
każdą już mamy rozpracowaną a króliczki są ulubione.
Natomiast Mysi-składak troszkę zbyt długi jak na dwie osoby. Musimy przycisnąć tatę i jeszcze kogoś do zabawy, wtedy z pewnością gra stanie się bardziej atrakcyjna.
Każdemu, życzę takich postępów jakie są u nas...i wiele wytrwałości, bo bez tego ani rusz :)