środa, 12 lutego 2014

nareszcie spokój

Udało się. To już prawie koniec mojego szarpania się z urzędami, instytucjami i ośrodkami.
Jeszcze tylko przetrwać do końca miesiąca i będę mogła wreszcie trochę odpuścić.

W ciągu ostatnich 3 miesięcy miałam taką gonitwę z czasem, że nikomu nie polecam :(

Ale było warto.
Mała dostała orzeczenie na 2 lata i zakwalifikowała się na cały szereg terapii:
prywatnie:
-pracujemy dalej razem
-cały czas dieta bezmleczna i bezcukrowa z firmy VEGAMARKET (od niedawna dostępne na stronie http://vega24.pl/)
-neurologopeda
z przedszkola:
-behawioralna (i to mnie najbardziej rozśmieszyło, bo okazało się, że właśnie w ten sposób pracowałam z nią od samego początku)
-sensoryczna (ciekawe kto ją z tych drabinek i huśtawek zdejmie??? może być ciekawie)
z PFRON-u:
-basen (ciekawe komu uda się wyciągnąć małą syrenkę z wody?) ale to dopiero od marca
-hipoterapia
dodatkowo w tym tygodniu będziemy prowadzić "negocjacje'' na temat arteterapii.

Aż chce się powiedzieć ''biedne dziecko, kiedy ona ma czas na zabawę?'' Ależ ma :) nie dopuściłabym do tego, żeby Wiki nie miała chwili na soje ukochane książki czy bajki.
Każde z zajęć dodatkowych trwają od 30 minut do godziny....tylko matka bezlitośnie przetrzymuje przy biurku przez 2 godziny....ale gdybym tego nie robiła, wciąż miałabym w domu porcelanową lakę a nie szczęśliwego, ciekawskiego brojka. Coś za coś. Nawet jeśli dziś tego nie lubi, mam nadzieję, że kiedyś zrozumie i doceni.

A propos koników.
Wczoraj byliśmy pierwszy raz. Pani prowadząca zajęcia była zszokowana, że dziecko z autyzmem, które nigdy w życiu nie widziało żywego konia tak chętnie podchodzi do tych zwierząt. Wiki jak zobaczyła konika, pobiegła (ruszyła galopem) żeby go pogłaskać. Nie chciała spacerować sama (pani pokazywała jej jaką trasą będzie szedł konik). Sama pchała się na grzbiet :)

 
A ten śliczny hucuł to Aslan. Wspaniały. Cierpliwy ale z własnym zdaniem, silny ale delikatny. Po prostu cudowny. Taki sam jak Aslan z Narni.
Od razu dziecko i koń przypadli sobie do gustu.
 
za tydzień zapytamy, czy możemy przywieźć mu marchewkę albo jabłuszko :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz