Kiedy wreszcie wróciłam do świata żywych, trzeba było szybciutko zorganizować nasz specjalny kalendarz adwentowy. Tak, tak, to że dopiero teraz o nim piszę nie znaczy, że go nie ma. Jak najbardziej jest i tym razem ''zawaliliśmy'' Wikę robotą.
W zeszłym roku wyglądało to tak: puzzle, piłki, skoczki, ogółem praktycznie same zabawki:
Mała nudzi się już niemiłosiernie, no bo ile można siedzieć w domu. Właśnie dlatego w tym roku musi się troszkę wykazać: praktycznie co drugi dzień jest coś do przyozdobienia:
Dzwonki, gwiazdki, bałwanki, aniołki i mikołajki a wszystko czeka na pokrycie kolorkiem. Trafiło się też kilka świecących gwiazdek, które z pewnością się spodobają. Niestety musieliśmy podmienić orzeszki na inne smakołyki ale Wika dzielnie znosi to drobne oszustwo na rzecz precelków i paluszków.
Przyznaję, że tym razem troszkę nas to kosztowało, szczególnie, że nie kupowaliśmy [jak rok temu] tego wszystkiego przez kilka miesięcy a musieliśmy zmieścić się w 2 tygodniach.
Przyznaję, że tym razem troszkę nas to kosztowało, szczególnie, że nie kupowaliśmy [jak rok temu] tego wszystkiego przez kilka miesięcy a musieliśmy zmieścić się w 2 tygodniach.
Ale wiecie co, było warto, mała zadowolona a to najważniejsze.
Oczywiście, tradycyjnie wszystko wisi w salonie i korytarzu:
Pierwsze dni były ciężkie z powodu choróbska ale teraz z przyjemnością bierze się do pracy. Jakby nie było farbki, brokat i świecący klej to jej żywioł :)
P.S.
Po drodze nawiedził nas też Mikołaj:
Mikołaj też zaopatruje się u pana Piotra w VEGAMARKECIE :)
Jeśli tyle przyniósł szóstego to aż boję się myśleć co będzie 24.grudnia :p
zdjęcia mają podane źródło lub pochodzą z z naszych prywatnych zbiorów,
wykorzystanie ich w jakimkolwiek celu będę uznawała za kradzież,
nie wyrażam zgody na kopiowanie, zapisywanie czy wykorzystanie zdjęć, czy tekstu w jakimkolwiek celu,
zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych [Dz.U.1997nr133poz.883] oraz ustawą o ochronie własności intelektualnej [Dz.U.1994nr24poz.83].