wtorek, 1 października 2013

co chwila nowi wszechwiedzący

Jakiś czas temu moja mama (namiętnie przeglądająca neta w poszukiwaniu nowości na temat autyzmu) znalazła blog autystycznej matki autystycznego syna.

Przejrzałam go pobieżnie i jestem zbulwersowana.

Jak można zostawić własne dziecko na pastwę losu? Bo tak właśnie to wygląda. Kobieta, której ewidentnie ktoś pomógł uważa, że pomoc synowi jest zbędna. Jak można pisać, że pracując z dzieckiem unieszczęśliwiamy je, że nie potrafimy zrozumieć, że ono chce być takie jakie jest? Żeby mnie źle nie zrozumieć: nie chodzi mi o uszczęśliwianie na siłę czy przerzucanie na dziecko własnych ambicji a o zwykłą pracę.

08.03.2011 usłyszałam, że moja córeczka ma autyzm. Załamałam się, wyparłam, przeszłam wszystkie etapy depresji...ale się nie poddałam.

Kiedy zaczynałam z nią pracować mała była jak porcelanowa lalka. Nic jej nie obchodziło, miała opóźnione reakcje na bodźce (i to mocno opóźnione), nie potrafiła się bawić.

Mała dostała od babci Ewy na dzień dziecka układankę, taką najprostszą.
To był nasz początek pracy. Nasza droga krzyżowa.

Kiedy pracowałam z małą, wszyscy omijali nas z daleka. Zastanawiałam się kiedy ktoś zawiadomi policję, że krzywdzę dziecko-tak krzyczała, tak bardzo broniła się przed pracą.

Przetrwałyśmy. Dziś mała śmiga układanki 60-elementowe i ma niesamowitą frajdę kiedy już je ułoży.


Dziś przeczytałam dokładnie ostatni post tamtej pani. Z pewnością moja odpowiedź zostanie szybko usunięta, więc ctrl+c i ctrl+v:
jej komentarz pod postem i moja odpowiedź:

''Odpowiedzi
Autzym to NIE JEST CHOROBA.

 
czyżby? 1,5 roku temu usłyszeliśmy diagnozę. Miałam wtedy w domu ''porcelanową lalkę'', dziś po ponad roku ciężkiej pracy, diety i kilku innych sprawach mała jest niesamowitym brojem. Jedyne co ją odróżnia od dzieci zdrowych to fakt, że mając prawie 5 lat dopiero zaczyna mówić. Ostatnio jadąc z nią autobusem dostałam mandat bo ''gdzie jest to chore dziecko, z którym niby pani jedzie?'' wiesz co-rozpłakałam się ze szczęścia-to był największy komplement jaki mogłam usłyszeć. Nie pisz, że nic się nie da robić, że początkowa walka unieszczęśliwi dziecko-gdyby przestała bo mała nie chciał pracować, dziś miałabym typowego autystyka w domu, który nie umie się bawić i nie chce do ludzi. Nie robiąc nic-robisz krzywdę synowi!!!

 
P.S.
Mandat udało mi się anulować jeszcze tego samego dnia...ale duma pozostała :)
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz